Inne

E Mare Libertas (O Patsy’m)

E Mare Libertas

Autor: Mateusz Smiff

O Patsy’m

Historia Davrosa toczy się, lecz brak w niej dogłębszego opisu, tudzież charakterystyki jego dobrego znajomego. Chodzi tutaj oczywiście o Patsy’ego. Z pozoru był on zwykłym sługą, lecz tak naprawdę zajmował czołowe miejsce na liście osób, którym książe mógł zaufać. Niestety nie wiadomo zbyt wiele skąd wzięła się ta przyjaźń, lecz pewne jest to, iż była mocna niczym głaz. Nic jej nie zerwało – nawet poważne sprzeczki. Wzajemne dobro zawsze wygrywało cementując te związki coraz mocniej.
Zastanawiasz się pewnie, czemu chcę tobie o nim opowiedzieć, Carlu. Albowiem nie tylko pomógł się odnaleźć Davrosowi w starej rzeczywistości. Tak starej. Varburg był jego przeszłością, a Patsy był łącznikiem tych dwóch epok z życia księcia. Poza tym załatwił dwie sprawy w jego imieniu. Chcę ci o nich opowiedzieć, gdyż nie ma pism traktujących o tych sprawach. Nie. Nie ma pism, ale dla ludzi. W Czarnym Archiwum w Mariborze jest parę. Nie jest to jednak teraz ważne. Myślę, że to może cię zainteresować.

***

Patsy hożo wkroczył do sali hrabiego Laonato. Działo się to jednak podczas jego wizyty u Davrosa, więc sługa nie zastał go w pomieszczeniu. Jednakże nie przybył on do możnego, lecz do jego córki. Patsy wiedział, że jest szansa zaiskrzenia między dwojgiem młodych ludzi. Dedukcja – pomyślał. Oczywiście! Patsy czym prędzej wybiegł z budynku wyjściem na ogród. Na zewnątrz straszyło pustkami. W takiej sytuacji nawet bujna doskonale zadbana roślinność nie potrafiła wywołać w człowieku sielskiego nastroju. Patsy jednakże pewny swego postanowił przeszukać olbrzymi rezerwat. Poszukiwania nie trwały długo, gdyż szybko ujrzał przechodzących przez szpaler młodych ludzi. Była to szukana przez sługę Beatrice oraz niespodziewany Hektor. Młodzieniec ujrzał czającego się służącego, więc go po prostu zawołał. Patsy grzecznie podszedł i zanim „pan” się odezwał, ten go oddelegował do Davrosa. Wiedział albowiem, że ten chętnie się uda do księcia, gdyż w oczach wielu (w tym swoich własnych) byli oni uznawani za wrogów – co o dziwo zachęcało ich do rozmowy. Gdy Hektor zniknął z oczu, Patsy rozpoczął rozmowę z dziewczyną.
– Tak naprawdę Davros nie chciał się z nim widzieć.
– Cóż… Domyśliłam się. Chcesz ze mną o czymś porozmawiać? O co chodzi?
– Dedukcja, moja droga. Dedukcja! – zaśmiał się. – Chcę pomówić o księciu. Powiem prosto z mostu, bo poco owijać w bawełnę. On cię pragnie. I to bardzo!
Beatrice stanęła w zakłopotaniu. Chciała chyba coś powiedzieć… w sumie nie wiadomo, co. Patsy przerwał niezręczne milczenie trwające w jego odczuciu wieki – nie znosił uczucia temu towarzyszącego.
– Nie chcę, aby się dowiedział. W sensie o tym, że ci o tym mówiłem. Chodzi o to, że sam by się nigdy nie odważył do ciebie podejść, ale nie chciałby też czyjeś pomocy. Rozumiesz. Taki z nim problem. Ty musisz zrobić ten pierwszy krok! Może to dziwne, że zachęcam obcą kobietę do poznania obcego jej mężczyzny, ale wiem, że ty go pragniesz. Widzę to po twoich oczach! Nie ukrywaj tego, dziewczyno! Po co ci to?
– No cóż. Zastanawiam się… Widzę, że zależy ci na nim… Myślę, że muszę to przemyśleć.
– Masło maślane. – zdenerwował się sługa. – Wiem, że oboje chcecie, aby coś zaiskrzyło.
Beatrice przytaknęła jedynie. Młodzi ruszyli dalej skręcając w drugą alejkę. Milczenie rozpoczęło się znów. Patsy nie mógł tego ścierpieć. Albo ta dziewczyna jest przejęta, albo okropna! Pomyślał. Postanowił pozostawić ją z jej własnymi myślami, mając nadzieję, że poczyni ona odpowiednie kroki.

Categories: Inne, Trizondal | Tagi: | Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.